Podczas wyjazdu za miasto trafiłem na piękne i wielkie drzewo. Był to dąb, a pod nim leżało pod mnóstwo żołędzi. Szczególnie zaintrygowały mnie ciekawe w kształty żołędziowych „czapeczek”. Stąd wzięła się nazwa dzisiejszego wpisu. Pozbierałem najładniejsze okazy i zabrałem ze sobą, a co się z nimi stało, możecie zobaczyć na załączonych zdjęciach. Największy problem stanowił dla mnie sposób łączenia ze sobą żołędzi. Najpierw próbowałem wiercić w nich małe dziurki na zapałki, którymi chciałem je łączyć, potem wspomogłem się plasteliną. Do następnych eksperymentów kupię sobie pistolet do kleju na gorąco.